Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 17 października 2011

Zanim ruszysz - zimowy survival

Pewnie już nie jeden piękny, zimowy poranek zmącił nam widok przez okno, kiedy to odkryliśmy, że nasz samochód jest całkowicie zakopany w śniegu. Wtedy też (jak co roku) zastanawiamy się, gdzie ostatniej zimy schowaliśmy zestaw ratunkowy w skład którego wchodzi miotła i specjalny 'skrobak' przeznaczony do usuwania śniegu i lodu z powierzchni samochodu. Kiedy już uda się nam dotrzeć do auta przez osiedlowe zaspy, zabieramy się za dokładne usunięcie śniegu z nadwozia, reflektorów oraz lusterek. Nie wystarczy tylko przetarcie przedniej szyby i w drogę. Podczas hamowania może okazać się, że zalegający na dachu śnieg spadnie nam na szybę, przez co stracimy widoczność stwarzając tym samym zagrożenie na drodze. Warto o tym pamiętać, gdyż w najlepszym przypadku grozi nam za to mandat, bowiem Kodeks Drogowy przewiduje karę za stan pojazdu, który ogranicza jego widoczność.

Po usunięciu zewnętrznej warstwy śniegu bardzo często okazuje się, że sprawa nie jest do końca taka prosta. Skraplająca się pod wierzchnią warstwą woda zamienia się często w lód, który bardzo ciężko usuwa się potem z szyby. W żadnym przypadku do operacji 'odmrażania' szyby nie powinno się używać gorącej wody. Może jest to bardzo szybki sposób na pozbycie się problemu, ale taka różnica temperatur na pewno nie wpłynie korzystnie na trwałość szklanego elementu. Bardzo łatwo można doprowadzić do jego pęknięcia, a wtedy koszta mogą już być poważne. Na naszym rynku dostępnych jest już wiele specyfików pozwalających na dosyć szybkie pozbycie się problemu. Jeżeli jednak nie mamy nic konkretnego pod ręką, a najbliższa stacja benzynowa jest daleko, to najlepszym wyjściem jest użycie zwykłego płynu do mycia szyb, w którego składzie znajduje się alkohol. Przy okazji usuwania lodu powinno się sprawdzić stan wycieraczek. Tzw. pióra nie powinny być przymarznięte do szyby, gdyż ich uruchomienie mogłoby skończyć się uszkodzeniem napędzającego je silniczka oraz porysowaniem powłoki szyby.

Kiedy nasz pojazd zostanie dokładnie odśnieżony, czas na wejście do środka. Centralny zamek jest wygodny, ale do czasu. Co poradzić, gdy na wołanie pilota o otwarcie 'Sezamu', milczy on nieposłusznie? Przyczyn może być kilka. Bardzo często ujemne temperatury działają degradująco na baterię, która zasila pilot centralnego zamku. W najlepszym wypadku wystarczy ją wymienić i po problemie. Dlatego też przed nastaniem sezonu warto być zapobiegliwym i doposażyć zimowy ekwipunek o zestaw bateryjek. Przezorny i zawsze ubezpieczony powinien pamiętać o pokryciu uszczelek drzwi preparatem silikonowym, który uniemożliwi przymarzanie i dalsze problemy z otwieraniem auta. Jednym z punktów newralgicznych w nadwoziu samochodu jest korek wlewu paliwa. Jeżeli okaże się, że nie można go odblokować, to za nic w świecie nie próbujmy podgrzewać go zapalniczką. Dla większości z nas może to być komiczne, ale niestety takie rzeczy dzieją się na co dzień. W takim przypadku wspomóc się można znanym płynem 'WD-40'. Po zaaplikowaniu go do komory zamka należy odczekać parę minut, a następnie delikatnie go przekręcić. Na przyszłość należy jednak zadbać o jego odpowiednie zabezpieczenie.

Po wykonaniu owych czynności, należy jeszcze raz kontrolnie sprawdzić takie elementy jak stan ogumienia, montaż łańcuchów śniegowych, działanie reflektorów i stanu płynów w głównych układach.
Dla większości nowych samochodów rozruch zimą nie powinien stanowić problemu, jeżeli tylko traktujemy je odpowiednio. W silnikach benzynowych temperatura zapłonu jest wprawdzie niższa co pozwala na szybszy rozruch niż w przypadku diesla, lecz pomimo tego jednostka wymaga odpowiedniego rozgrzania. Jak radzi nasz ekspert, Cezary Grys, właściciel Bosch Car Service z Głogowa: "Na czas rozgrzewania zaleca się wyłączenie wszelkich odbiorników takich jak nawiew, ogrzewanie, światła, radio, gdyż obciążają one dodatkowo alternator, który i tak pracuje w tym momencie pod największym obciążeniem.' Dzięki zachowaniu tej zasady można przedłużyć żywotność paska napędowego oraz trwałość akumulatora.

W silniku wysokoprężnym punktem newralgicznym  są świece żarowe, które zapewniają poprawne funkcjonowanie systemu zapłonu. W przypadku silnika tego typu powinno się wydłużyć od dwie lub trzy minuty czas pracy na biegu jałowym, bez zbędnego obciążenia niepotrzebnymi odbiornikami, tak by silnik mógł nabrać odpowiedniej temperatury i pokonać opór chłodnego oleju. Nasz ekspert informuje, że w przypadku silnika wysokoprężnego alternatory są bardziej narażone na zniszczenie. Nie stosowanie się do tej zasady może w przyszłości przynieść spore koszty, jeśli dojdzie do wymiany tego elementu. Szczególną uwagę powinno się również zwracać na silniki wyposażone w turbosprężarki. Tutaj również ważna jest zasada wydłużonego nagrzewania, a także pozostawienie mocno nagrzanego silnika na kilka minut na biegu jałowym przed jego wyłączeniem.

Kierowcy posiadający samochód, którego silnik wyposażony został w układ wtryskiwaczy, powinni unikać energicznego wciskania pedału gazu podczas postoju, w celu rozgrzania silnika. Zachowanie tego typu dozwolone jest jedynie dla aut wyposażonych w gaźnik, choć zalecany jest jednak umiar. Podczas zimowego rozruchu w starszych autach można ręcznie włączyć tzw. 'ssanie', wzbogacające mieszankę paliwowo-powietrzną w celu szybszego osiągnięcia optymalnej temperatury silnika. W autach nowszej generacji nie trzeba się o to martwić, gdyż element ten sterowany jest za pomocą komputera pokładowego.
Ostatnią rzeczą, o której należy pamiętać przed ostatecznym włączeniem się do ruchu, to ustawienie klimatyzacji lub nawiewu w samochodzie na temperaturę maksymalną. W zależności od samochodu po dłuższej lub krótszej chwili zaowocuje to odparowaniem szyb i ciepłą temperaturą wewnątrz auta. I w ten oto niezwykle krótki sposób można wyruszyć w podróż.

sobota, 15 października 2011

Kosmetyki do kokpitu

Kosmetyki samochodowe do kokpitu? Warto, nie warto? Może wystarczy trochę wody z płynem do powierzchni i przetarcie raz na miesiąc albo dwa? To zależy. Od tego mianowicie jak bardzo zależy nam na wyglądzie naszego samochodu w środku. Jeżeli zależy, to lepiej zainwestować w autokosmetyki.Wybór tego typu preparatów na rynku jest ogromny, więc raczej nie powinniśmy mieć problemu z dokonaniem zakupu. Nim jednak pobiegniecie do najbliższego sklepu, aby dokonać stosownego zakupu, zwróćcie uwagę na to, czy posiada następujące właściwości.

Po pierwsze, czy oprócz oczyszczenia powierzchni z brudu tworzy na niej warstwę ochronną, która odpycha cząsteczki kurzu, dzięki czemu uzyskujemy efekt samooczyszczenia. Nie każdy kosmetyk tego typu możemy pochwalić się tego typu właściwościami. Po drugie, czy pielęgnuję powierzchnię, na którą został naniesiony. Dzięki temu będzie ona długo wyglądać jak nowa.
Po trzecie, niezmiernie ważne jest, kosmetyki samochodowe tego rodzaju posiadały filtr UV. Chyba że jest Wam wszystko jedno, czy tworzywo, z którego wykonano kokpit Waszego samochodu, jest wyblakłe i wygląda jakby miało swoje najlepsze lata dawno za sobą.

Co naprawdę potrzebne jest zimą w aucie?

Podpowiadamy, które preparaty z zimowej oferty producentów kosmetyków trzeba kupić i które warto mieć. Część z nich najlepiej zastąpić porządną naprawą auta, która rozwiąże problem na dłuższy czas. Jednocześnie przestrzegamy przed ich nadużywaniem: więcej, niż radzi instrukcja obsługi, nigdy nie znaczy lepiej!

Zima nie jest dla samochodu aż tak straszna, aby przez trzy czy cztery miesiące wymagał on szczególnej troski. Z reguły, jeśli pojawiają się problemy, to już przy pierwszych mrozach. Gdy się z usterkami uporamy, na dłuższy czas mamy spokój. Większość zimowych kłopotów wynika z awarii, które są i latem, ale nie dają wtedy wyraźnych objawów. Słaby akumulator w lecie kręci rozrusznikiem, podczas mrozu już nie. Latem szyby nie parują lub dzieje się to rzadko, np. podczas deszczu, bo na zewnątrz jest ciepło i sucho. Zimą niesprawna wentylacja szwankuje, ale gdy ją naprawimy, wszystko wraca do normy. Bębenki zamków latem nie zamarzną, ale jeśli regularnie przymarzają zimą, to znaczy, że już od dawna wymagają mniejszej lub większej naprawy albo konserwacji.
Oczywiście mrozów (czy też w naszych warunkach raczej potencjalnych mrozów) całkiem zignorować się nie da. Auto musi mieć odpowiednie do pory roku materiały eksploatacyjne (płyn do szyb, płyn w chłodnicy), nie zaszkodzi też konserwacja gumowych elementów (ale powiedzmy to jasno: latem uszczelki drzwi też powinny być zabezpieczone sylikonem), co poprawia ich elastyczność, wydłuża trwałość, dzięki czemu np. w starym, ale zadbanym samochodzie jest ciszej i, co też ważne, woda nie dostaje się do środka auta.

Wiele zimowych preparatów to albo środki poprawiające nasz komfort (np. odmrażacze do szyb), albo preparaty, za pomocą których staramy się odwlec konieczną naprawę, ale o korzyściach na dłuższą metę raczej trudno mówić. Tak jest np. ze środkami ułatwiającymi odpalanie „niechętnego” silnika. Takie substancje (samostartery) są umiarkowanie bezpieczne w rękach osoby znającej się na rzeczy. Warto jednak wiedzieć, że za ich pomocą niedoświadczony kierowca może spowodować mały wybuch, który okaże się bardzo przykry w skutkach.
Czasem łatwiej naprawić
A niewinne odmrażacze do zamków? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby mieć takiego pomocnika w kieszeni, ale jeśli używamy goprzez miesiąc codziennie, to prawdopodobnie wiosną będziemy musieli odwiedzić warsztat. Pomimo braku mrozu nie zdołamy włożyć kluczyka do zamka, który z powodu korozji zablokuje się na dobre!
Jeżeli wydaje nam się, że praparat antyroszeniowy (zapobiegający parowaniu szyb) rozwiąże problem z niesprawną wentylacją, jesteśmy w błędzie. Oczywiście, takie środki w mniejszym lub większym stopniu ograniczają parowanie szyb, ale nie zawsze ich działanie wystarcza. Ponadto nałożenie takiego środka wcale nie jest łatwiejsze, niż np. usunięcie liści, które zablokowały kratki wentylacyjne i otwory odpływowe. Porządne wypolerowanie szyby po nałożeniu jakiegokolwiek preparatu zajmuje więcej czasu niż wymiana zużytego filtra przeciwpyłkowego na nowy. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby usterkę naprawić, a szybę dodatkowo zabezpieczyć. W każdym razie naprawianie usterek kosmetykami przynosi zwykle nietrwałe rezultaty.

Zimowy płyn do spryskiwaczy
Preparat absolutnie niezbędny zimą. Nie trzeba kupować go na stacji benzynowej za 30 zł, wystarczy markowy płyn kupiony w hipermarkecie lub sklepie motoryzacyjnym w cenie kilkunastu zł za dużą bańkę. Uwaga: kiepski albo rozrzedzony wodą płyn zamarza na szybie oraz zatyka dysze spryskiwaczy. Jeśli w zbiorniczku w chwili nadejścia mrozów mamy letni płyn do szyb, przeróbmy go na zimowy, dolewając koncentratu. Stosowanie nierozcieńczonego koncentratu do szyb nie ma sensu – może odbarwiać jasny lakier. Jest to możliwe, gdy producent wyraźnie dopuszcza stosowanie koncentratu bez rozcieńczenia.
1. W warunkach drogowych płyn może zamarzać szybciej niż w wraunkach laboratoryjnych, dlatego że podczas jazdy z płynu odparowuje spirytus.
2. Aby poprawić działanie płynu, warto skierować nadmuch ciepłego powietrza na szybę i ją ogrzać.
3. Płyny można mieszać. Dolewka lepszego płynu poprawia właściwości gorszego. Nieprzewidywalny jest tylko ostateczny zapach nowej mieszaniny w spryskiwaczu.